czwartek, 16 stycznia 2014

Światowa wojna z zombie - World war Z - Max Brooks

Autor : Max Brooks
Tytuł : World war Z
Stron : 538
Gatunek : Science - fiction



Naczytałam się całą masę pochwał na temat tej książki, oceny zadowalające, no to stwierdziłam że i ja muszę przeczytać. Pobiegłam z wielkim zapałem do księgarni i zakupiłam egzemplarz dla siebie. Po pierwszym obmierzeniu wzrokiem, dojrzałam kolejną zakładkę do kolekcji, jednak w domu szybko stwierdziłam, że drukarnia kleju nie pożałowała i moja zakładka jest wlepiona na amen. Trudno. Na pierwszy rzut pójdzie okładka. Rzadko komentuje oprawę graficzną, bo zazwyczaj nie robią na nie jakiegoś szalonego wrażenia. W wypadku " World war Z" siedziałam dłuższą chwilę i wpatrywałam się w to co się dzieje na okładce, a dzieje się dużo. Zniszczone miasto aż kuje nas po oczach i przygotowuje trochę na to z czym zmierzymy się w trakcie czytania.
Wertując pierwszy raz strony byłam nieco zdziwiona formą w jakiej jest pisana, otóż zaopatrzona jest w rozdziały, ale i wywiady z poszczególnymi uczestnikami  wojny. Już trochę poczułam się zawiedziona, bo najzwyczajniej w świecie nie przepadam za wywiadami, nawet kiedy napotykam jakiś w gazecie, po prostu omijam go. Każdy wywiad oczywiście był przeprowadzany z inną osobą, co z jednej strony jest plusem, bo nie było monotonii, ale nie każdy wywiad był interesujący i to jednak z poprzednim plusem się neutralizuje. Na początku miałam wrażenie, że w książce o zombie jest zdecydowanie za mało zombie, bo autor zarzucał nas polityką której ja osobiście nie trawie. A bo jak to zareagowało dane państwo, co zrobił prezydent, jakie były rozporządzenia, nie zapominając o dużej dawce Chińczyków. Po tych fragmentach naprawdę mocno zastanawiałam się skąd takie wysokie noty ? Dopiero później zrobiło się bardziej post-apokaliptycznie.  Niestety sama jest trochę sobie winna, bo nastawiłam się głównie na walkę a nie na czysto polityczne wątki. Ale nie brakowało też mrożących krew w żyłach opisów, taki mały przedsmak  :
" Natychmiast poczułem, że dłoń się zaciska, a jej stalowy uścisk o mało nie połamał mi palców, Szarpnąłem ręką i próbowałem ją wydostać, ale bez skutku. [...] Spod sterty wysunęło się ramie, a potem głowa, z groteskową, poszarpaną twarzą, a w której błyszczały wielkie, szeroko otwarte oczy i szare wagi. Za chwile pojawiła się jeszcze druga ręka, a kiedy pojawiły się łopatki, miałem dość i chciałem uciekać. Szarpnięcie zbiło mnie z nóg i górna połowa tego czegoś upadła na mnie. Dolna połowa ciała pozostała pod kamieniami, a górną łączyły ją tylko ciągnące się po ziemi wnętrzności."
Czytając " World war Z" ma się wrażenie, że nie czyta się o zdarzeniach fantastycznych, tylko o prawdziwej wojnie, realnych wydarzeniach. Autor odkrywa przed nami różnego rodzaju sposoby unicestwiania zombie do takiego stopnia, że czytelnik jest w stanie przy prawdziwym spotkaniu poradzić sobie z zakażonym. Oczywiście jeśli do takowego by doszło ;). Jestem w stanie stwierdzić, że Brooks nie zapomniał o niczym, mogę tylko pogratulować tak genialnej wyobraźni. Książka zdecydowanie niebanalna, mogę nawet powiedzieć, że sprosta nawet wybrednym czytelnikom, nieprzewidywalna. Jednak mimo tylu pochwał i tak jestem lekko zawiedziona przez nieszczęsną politykę której było dość niestety sporo.
Moja ocena : 7/10



4 komentarze:

  1. Nie przepadam za zombie, ta tematyka wydaje się być dla mnie nudną i w ogóle... jakąś dziwną, nie potrafię tego określić. Na razie nie chcę zaczynać mojej przygody z zombie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wręcz przepadam za fantastyką i małym dreszczykiem emocji, dlatego bez większych zahamowań chwyciłam się za zombie i wiem że na tym się nie skończy ;)

      Usuń
  2. Uwielbiam fantastykę, ale o zombie jeszcze nie czytałam, do serii mnie ciągnie, może taki poradnik kiedyś się przyda, oby nie ;P

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń